Ile Miejsca Potrzeba na Schody Zabiegowe? Poradnik i Wymiary
Ile potrzeba miejsca na schody zabiegowe to jedno z kluczowych pytań pojawiających się podczas projektowania domu czy adaptacji poddasza, a odpowiedź na nie bywa często źródłem intensywnych dyskusji między inwestorami a projektantami. Wbrew powszechnemu przekonaniu, nie ma jednej prostej liczby określającej, ile miejsca zajmują takie schody, bo to zależy od wielu zmiennych. Jednakże, po dogłębnej analizie różnych przypadków, można śmiało stwierdzić, że wymagane miejsce na schody zabiegowe może być zaskakująco zróżnicowane, mieszcząc się w przedziale od około 3,5 m² dla konstrukcji bardziej stromych, aż po 6,5 m² lub więcej dla wersji z podestem, zbliżając się często zapotrzebowaniem na miejsce do schodów prostych o podobnych parametrach komfortu, a kluczem jest optymalizacja do konkretnej przestrzeni.

Patrząc na realne projekty, często dostrzegamy powtarzające się wzorce w zapotrzebowaniu na przestrzeń pod schody, choć każdy przypadek jest nieco inny. Przyjrzyjmy się kilku uśrednionym obserwacjom, które często pojawiają się w dyskusjach specjalistów od komunikacji pionowej w budynkach.
Typ Schodów / Komfort | Orientacyjna Liczba Stopni / Podniesień (dla ok. 290-295cm wysokości) | Orientacyjna Powierzchnia Zajmowana na Rzucie (m²) | Uwagi dotyczące miejsca |
---|---|---|---|
Zabiegowe - Bardziej Strome | Ok. 15-16 | Ok. 3.5 - 4.5 | Oszczędne w miejscu, ale mniej komfortowe w użytkowaniu. Wymagają mniejszego otworu. |
Zabiegowe - Bardziej Komfortowe | Ok. 17-18 | Ok. 4.5 - 5.5 | Optymalny kompromis między komfortem a miejscem. Standardowe rozwiązanie. |
Zabiegowe / Proste - z Podestem | Zależnie od konfiguracji (podest zastępuje kilka stopni) | Dodatkowe ok. 1.5 m² do powyższych wartości | Podest dodaje bezpieczeństwa i może dzielić bieg, ale wymaga dodatkowej powierzchni. |
Porównanie: Proste vs. Zabiegowe (o podobnym komforcie) | Podobna liczba podniesień | Bardzo podobne, często w ramach 0.5 m² różnicy | Kluczowy jest całkowity "run" (długość rzutu), który jest podobny dla tej samej wysokości i komfortu. Różni się jedynie kształt zajmowanej powierzchni. |
Te dane, choć zgrubne, malują obraz, który odbiega od prostych przekonań. Pokazują jasno, że różnica między schodami stromymi a wygodnymi w kontekście powierzchni jest znacząca – mowa o różnicy rzędu metra czy półtora metra kwadratowego. Może się to wydawać niewielką liczbą na papierze, ale w ciasnym przedpokoju czy małym salonie każdy centymetr jest na wagę złota. Wyobraźmy sobie, co można zmieścić na dodatkowych 1,5 m²: może to być szafa na ubrania, kącik do czytania, a nawet rezygnacja z podwójnych drzwi, które dodają problemów komunikacyjnych. Wybór komfortu ma swoją cenę w przestrzeni, i to cena, którą trzeba przemyśleć w kontekście całego układu funkcjonalnego piętra czy parteru.
Co więcej, tablica sugeruje, że dla podobnych poziomów wygody (czyli zbliżonych parametrów stopni), schody proste i zabiegowe wcale nie różnią się drastycznie pod względem zajmowanej powierzchni. Często słyszy się mit, że schody zabiegowe to zawsze oszczędność miejsca. Tymczasem analiza wskazuje, że to raczej kwestia tego, jak można tę powierzchnię „upakować” lub dopasować do istniejącego kształtu pomieszczenia lub otworu w stropie, a nie magicznego zniknięcia metrów kwadratowych. Rzeczywista oszczędność miejsca wynika najczęściej ze spłaszczenia zabiegów, co często odbywa się kosztem komfortu, a nie z samej ich natury.
Czynniki wpływające na wymagane miejsce na schody zabiegowe
Zabierając się za projektowanie schodów zabiegowych, stajemy w obliczu wielowymiarowej układanki, gdzie każdy element wpływa na finalne zapotrzebowanie na miejsce. To nie tylko kaprys architekta czy fanaberia inwestora; to zimna kalkulacja i inżynierska precyzja, a kluczową rolę odgrywa tutaj wysokość kondygnacji do pokonania.
Wyobraźmy sobie standardową sytuację w domu jednorodzinnym: do pokonania mamy wysokość około 292 cm, co jest typową wysokością od poziomu podłogi do poziomu wyższej podłogi, uwzględniającą już grubość stropu. Aby taką wysokość pokonać w sposób choćby minimalnie komfortowy, musimy podzielić ją na odpowiednią liczbę stopni, a fachowcy zazwyczaj celują w zrobienie schodów ergonomicznych, czyli z piętnastoma, szesnastoma lub siedemnastoma podniesieniami (stopniami). Mniejsza liczba podniesień oznacza wyższy stopień, co bezpośrednio przekłada się na stromsze schody, a co za tym idzie, krótszy rzut poziomy, a w efekcie końcowym mniej zajmowanej powierzchni.
Parametry pojedynczego stopnia, czyli wysokość (podniesienie) i głębokość (stopnica), to para tańcząca skomplikowany walc. Są od siebie ściśle zależne. Reguła 2h + s ≈ 60-65 cm (gdzie h to wysokość, a s to głębokość stopnia) to złota zasada komfortu. Jeżeli zwiększymy 'h', by zaoszczędzić na miejscu, musimy zmniejszyć 's' aby spełnić zasadę komfortu, a krótsza stopnica oznacza krótszy bieg schodów na rzucie, wymagający mniej miejsca na podłodze. Omawiane konstrukcje schodów bez podestu są często projektowane w ten sposób, aby maksymalnie skompresować bieg w stosunku do komfortu, co wpływa bezpośrednio na ich powierzchnię zajmowaną.
Dodatkowym, znaczącym czynnikiem pożerającym przestrzeń, jest podest. Dane z rynku wskazują, że dodanie do schodów stopni zabiegowych spocznikiem to dodatkowo około 1,5 m kwadratowego, które trzeba wkomponować w przestrzeń parteru i otwór w stropie. Spocznik, choć poprawia bezpieczeństwo i pozwala odetchnąć w trakcie wchodzenia, zajmuje lity kawałek podłogi i stropu, którego nie da się "oblecieć" na zabiegach. Decyzja o jego zastosowaniu to zawsze świadomy wybór rezygnacji z cennego metrażu na rzecz komfortu i funkcjonalności.
Pamiętajmy też, że schody, w tym zabiegowe, nie mogą istnieć w próżni – wymagają minimalnego otworu na każde schody w stropie oraz przestrzeni manewrowej na górze i dole, a także minimalnej wysokości swobodnej przejścia wynoszącej co najmniej 200cm w pionie nad stopnicą. Wszystkie te elementy muszą zostać uwzględnione, co powiększa teoretyczne minimum zajmowane przez sam bieg schodów na rzucie.
Minimalna szerokość biegu schodów w domu jednorodzinnym, często ustawiana przez przepisy na 80 cm, to kolejny parametr definiujący "masę" schodów. Szersze schody są wygodniejsze, pozwalają minąć się dwóm osobom czy łatwiej wnosić meble, ale oczywiście zajmują proporcjonalnie więcej miejsca na rzucie. Dlatego w projektach optymalizacyjnych często balansuje się na krawędzi przepisowych minimum, choć minimalna szerokość schodów to często dopiero początek dyskusji o komforcie i zajmowanym metrażu. Ważne jest, aby tych elementów nie rozpatrywać osobno, lecz jako naczynia połączone w systemie komunikacji domu.
Stolarze i projektanci schodów mają swoje patenty na "ugranie" przestrzeni. Jednym z nich jest precyzyjne docięcie stopni zabiegowych, aby maksymalnie wykorzystać narożnik, czy też wpuszczenie biegu schodów częściowo w ścianę nośną, jeśli jest wystarczająco gruba. Każdy taki detal może urwać kilka centymetrów z długości rzutu, co na koniec daje odczuwalną różnicę w potrzebnej powierzchni. Ale są to rozwiązania specyficzne i wymagające dużej precyzji na etapie projektowania i wykonawstwa.
Wysokość stopnia, jego głębokość i szerokość biegu to absolutne fundamenty określania tego, ile miejsca potrzeba na schody zabiegowe. Ale to nie koniec historii. Material wykonania schodów, grubość konstrukcji (np. masywne schody betonowe kontra lekkie metalowe czy drewniane na konstrukcji policzkowej) również mogą subtelnie wpływać na to, jak dużo miejsca wizualnie i fizycznie zajmują schody. Schody masywne wydają się zajmować więcej przestrzeni, nawet jeśli ich rzut poziomy jest identyczny z lekką konstrukcją.
Podsumowując, odpowiedź na pytanie o miejsce zaczyna się od pokonywanej wysokości i wyboru komfortu wyrażonego w liczbie stopni i ich wymiarach. Reszta czynników – podest, szerokość biegu, a nawet kształt otworu w stropie i detalowanie – to już niuanse optymalizujące tę podstawową potrzebę przestrzenną. Ignorowanie któregokolwiek z nich prowadzi prosto do projektu, który albo jest niewygodny, albo pożera niepotrzebnie cenną powierzchnię domu.
Porównanie zapotrzebowania na miejsce: schody zabiegowe vs proste
Jedno z najczęstszych pytań, jakie słyszymy, to "czy schody proste zajmują mniej miejsca niż schody zabiegowe?". Odpowiedź, ku zaskoczeniu wielu, brzmi: niekoniecznie, a często różnica jest marginalna, o ile mówimy o schodach o porównywalnym komforcie użytkowania. To często mit, że schody proste są zawsze najbardziej oszczędne przestrzennie.
Aby zilustrować tę tezę, poddaliśmy analizie trzy nieduże konstrukcje schodów zaprojektowanych na identyczną wysokość kondygnacji i z podobnymi, komfortowymi parametrami stopni (np. około 17-18 podniesień): schody proste jednobiegowe, schody zabiegowe w kształcie litery L oraz schody zabiegowe w kształcie litery U. Cel był jeden: porównać zapotrzebowanie na miejsce wyrażone w powierzchni na rzucie poziomym.
Co się okazało? Zaskoczenie! Te trzy konstrukcje, mające podobne parametry komfortu i taką samą liczbę stopni, które różnią się jedynie kształtem i ilością zabiegów (lub ich brakiem), wykazały, że jeżeli mamy podobne pod względem parametrów schody, które różnią się tylko kształtem i ilością zabiegów – to nie ma większej różnicy w zapotrzebowaniu na miejsce między nimi. Różnice w zajmowanej powierzchni na rzucie były bardzo podobne, często mieszczące się w przedziale poniżej pół metra kwadratowego.
Jak to możliwe? Klucz leży w pojęciu "rzutu" schodów – to jest ich powierzchnia zajmowana na planie piętra. Aby pokonać daną wysokość komfortową liczbą kroków, sumaryczna długość "runu" (poziomego dystansu pokonywanego na każdym stopniu) musi być w przybliżeniu taka sama, niezależnie od tego, czy te stopnie układają się w linię prostą, czy zakręcają. Schody zabiegowe po prostu "zwijają" ten dystans wokół narożnika lub na obu końcach biegu, dzięki czemu mieszczą się w mniejszym, często kwadratowym lub zbliżonym do kwadratu otworze w stropie.
Natomiast schody proste wymagają długiego, prostokątnego otworu i odpowiadającego mu, długiego prostokątnego pasa na parterze. Jeżeli mamy do dyspozycji taką przestrzeń, schody proste sprawdzą się świetnie. Ale w typowych układach domów, gdzie cenne są narożniki i kwadratowe przestrzenie (np. na łazienkę, garderobę), schody zabiegowe okazują się często lepszym rozwiązaniem, bo potrafią wcisnąć się tam, gdzie długi, prosty bieg by nie pasował, niekoniecznie zużywając mniej *całkowitej* powierzchni, ale zużywając ją w inny, bardziej funkcjonalny w danej lokalizacji sposób.
Omawiane konstrukcje, które analizowaliśmy, to były schody bez podestu. Włączenie spocznika do gry dodaje kolejną warstwę złożoności, ponieważ, jak już wspomniano, spocznik dodaje około 1,5m kwadratowego do całkowitego rzutu, niezależnie od tego, czy są to schody proste ze spocznikiem, czy schody zabiegowe ze spocznikiem (gdzie podest zastępuje część lub całość zabiegów). Spocznik w schodach zabiegowych (często w wariancie L lub U) zamienia niewygodne wąskie części stopni zabiegowych na wygodną, prostokątną platformę, ale robi to kosztem dodatkowej powierzchni.
W praktyce projektowej, decyzja o kształcie schodów nie jest podejmowana tylko na podstawie minimalnego zajmowanego miejsca. Równie ważne są przepisy dotyczące minimalnej wysokości wolnej nad stopniami (te 200 cm!) oraz kąta nachylenia. Zapotrzebowanie na miejsce to suma rzutu schodów i koniecznej przestrzeni manewrowej oraz wolnej przestrzeni nad głową, która dla schodów zabiegowych zlokalizowanych pod stropem bywa newralgiczna w miejscu zakrętu. Niefortunne usytuowanie otworu w stropie może sprawić, że nawet dobrze zaprojektowane schody zabiegowe będą miały "uskoki" w suficie nad głową, co jest niewygodne i potencjalnie niebezpieczne.
Kiedy klienci pytają nas, jakie schody zajmą najmniej miejsca, zawsze odpowiadamy: to zależy. Ale jeśli mają na myśli schody wygodne i spełniające normy, różnica między kształtem prostym a zabiegowym często jest marginalna w kategorii totalnej powierzchni rzutu. Klucz tkwi w dopasowaniu kształtu schodów do dostępnej przestrzeni na parterze i, co ważniejsze, do optymalnego kształtu i lokalizacji otworu w stropie, a tutaj schody zabiegowe dzięki swojej elastyczności często dają więcej możliwości manewru niż sztywny prosty bieg.
Schody proste bywają postrzegane jako "bardziej kompaktowe" głównie dlatego, że siłą rzeczy muszą być stosunkowo strome w ciasnych przestrzeniach, bo brak zabiegów uniemożliwia "zgięcie" biegu. Strome schody proste faktycznie zajmą mniej miejsca na rzucie, ale to ich stromość jest przyczyną, a nie sam fakt bycia "prostymi". Zabiegowe o podobnej stromości (mniej stopni, wysokie podniesienia) też zajęłyby relatywnie niewiele miejsca, ale ich zabiegi stałyby się wtedy bardzo wąskie i niebezpieczne. To subtelna, ale kluczowa różnica w rozumieniu zależności między kształtem, komfortem, a wymaganym miejscem.
Wpływ kształtu schodów i otworu w stropie na oszczędność miejsca
Projektowanie schodów to trochę jak gra w Tetrisa w trzech wymiarach. Musimy idealnie wpasować konstrukcję pokonującą różnicę poziomów w istniejącą lub projektowaną architekturę, a relacja między kształtem schodów a kształtem otworu w stropie jest tutaj absolutnie fundamentalna dla efektywności wykorzystania przestrzeni.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że powierzchnia schodów na rzucie poziomym jest tym samym co powierzchnia otworu w stropie. Nic bardziej mylnego. Choć są powiązane, otwór zajmuje mniej miejsca na rzucie niż cała powierzchnia, którą schody zajmują na dole, bo otwór musi pomieścić tylko część biegu schodów w poziomie, zapewniając jednocześnie minimalną wysokość wolną nad stopniami – te magiczne 200 cm (lub więcej dla komfortu). Jednakże, aby ten otwór był jak najmniejszy, ale jednocześnie funkcjonalny i bezpieczny, kształt schodów ma kolosalne znaczenie.
I tu na scenę wkraczają schody zabiegowe, prawdziwi mistrzowie adaptacji. Dzięki swojej zdolności do zmiany kierunku bez konieczności stosowania prostego podestu, schody zabiegowe można lepiej wpasować w otwór, który często jest zaprojektowany tak, aby ten zajmie najmniej miejsca, ale jednocześnie pasował do układu funkcjonalnego piętra i parteru. Pomyślmy o tym. Typowy, prosto biegnący korytarz na piętrze wymaga długiego, prostokątnego otworu dla schodów prostych. Co z przestrzenią wokół tego otworu na parterze? Często staje się nieużytecznym kątem.
Schody zabiegowe, zwłaszcza w kształcie litery L lub U, potrafią natomiast idealnie wpasować się w otwór, który jest bardziej kwadratowy lub w kształcie litery L. Taki kształt otworu "podpowiada" optymalny kształt schodów i profesjonalny projektant będzie potrafił maksymalnie go wykorzystać, minimalizując powierzchnię potrzebną zarówno na parterze pod schodami, jak i na piętrze, gdzie otwór zajmuje cenną przestrzeń, której nie da się wykorzystać na pokój czy garderobę.
Ponownie wróćmy do naszego "studium przypadków", gdzie poddaliśmy trzy nieduże konstrukcje analizie: schody proste, schody zabiegowe L oraz schody zabiegowe U. Okazało się, że choć całkowita powierzchnia zajmowana na rzucie parteru przez schody o podobnych parametrach komfortu była zbliżona dla wszystkich trzech typów, to kształt schodów jest ważny przede wszystkim w kontekście optymalizacji otworu w stropie i dopasowania do układu pomieszczeń. Schody zabiegowe L i U zazwyczaj pozwalają na stworzenie bardziej kompaktowego lub lepiej zlokalizowanego otworu w stropie niż schody proste.
To nie tylko kwestia oszczędności na papierze. Mniejszy i lepiej wpasowany otwór w stropie na piętrze oznacza więcej użytecznej przestrzeni do zagospodarowania – na pokój, łazienkę, garderobę. Oznacza też potencjalnie mniej problemów z usytuowaniem drzwi do pomieszczeń czy mebli na piętrze. Optymalny kształt otworu i schodów to harmonia, która pozwala "wycisnąć" z projektu jak najwięcej funkcjonalności i powierzchni użytkowej na obu kondygnacjach.
Oczywiście, są sytuacje, gdzie tylko schody proste mają sens – na przykład w bardzo długim i wąskim korytarzu, gdzie po prostu nie ma miejsca na zakręt. Ale nawet wtedy warto rozważyć, czy lekko strome schody proste nie będą lepszym kompromisem przestrzennym niż próba wciśnięcia schodów zabiegowych na siłę, co skończy się mikroskopijnymi stopniami w części zabiegowej i niewygodnym użytkowaniem. Agresywna próba oszczędności miejsca za pomocą nieergonomicznych zabiegów mści się potem każdego dnia wchodzenia i schodzenia ze schodów.
Warto też pamiętać, że kształt schodów i otworu wpływają na bezpieczeństwo. Projektant musi upewnić się, że w żadnym miejscu biegu nie zabraknie wspomnianej minimalnej wysokości 200cm nad stopniem. W schodach zabiegowych, szczególnie tych biegnących pod skosem dachu czy belką konstrukcyjną, to właśnie miejsce nad zabiegami bywa problematyczne. Precyzyjne wymierzenie rzutu schodów i ich powiązania z kształtem otworu jest zatem kluczowe nie tylko dla oszczędności miejsca, ale i dla bezpiecznego użytkowania.
Podsumowując tę część analizy: ile miejsca zajmą schody zabiegowe jest mocno powiązane z tym, jak dobrze ich kształt został dopasowany do dostępnej przestrzeni i otworu w stropie. Zabiegi dają elastyczność, której nie mają schody proste, pozwalając lepiej wkomponować komunikację pionową w plan budynku i często minimalizując *powierzchnię otworu w stropie*, co jest istotnym czynnikiem oszczędności miejsca na piętrze, nawet jeśli całkowity rzut na parterze jest podobny do schodów prostych o identycznym komforcie.
Kompromis między wygodą a miejscem: wymiary stopni
Przekładanie komfortu na metry kwadratowe to sedno inżynierii schodów. Wielkość schodów powinna być rozsądnym kompromisem między wygodną komunikacją góra - dół a miejscem zajmowanym przez schody, ale prawda jest taka, że ten kompromis jest dynamiczny i zależy od priorytetów właścicieli domu. Czy codzienny komfort chodzenia jest ważniejszy niż dodatkowy metr kwadratowy na piętrze?
Gdy mówimy o schodach z kategorii "wygodne", typowo projektuje się je tak, aby wysokość stopnia była w granicach 16-17,5 cm, a głębokość stopnicy (mierzona wzdłuż linii kroku) oscylowała wokół 28-30 cm. Dla wspomnianej wysokości kondygnacji około 292 cm, daje to schody z 17 lub 18 podniesieniami. Takie schody, nawet w wariancie zabiegowym, zajmą blisko 5 m² na rzucie poziomym. To sporo! Schody jeszcze większe, z niższym stopniem i głębszą stopnicą, byłyby jeszcze wygodniejsze – pomyślcie o szerokich, majestatycznych schodach w starych pałacykach – ale ich apetyt na przestrzeń jest gargantuiczny i do typowego domu raczej ich nie polecamy, bo zwyczajnie zabrakłoby miejsca na cokolwiek innego.
Na drugim końcu rozsądnej alternatywy są schody strome. Projektuje się je z wyższym podniesieniem (nawet 18-19 cm) i mniejszą głębokością stopnicy (25-27 cm). W efekcie mają mniej stopni, co skraca całkowitą długość biegu na rzucie. Schody zabiegowe w takim wariancie są bardziej oszczędne w wymaganiach na miejsce – zajmą tylko około 3,5-4 m kwadratowego. Różnią się jedynie wysokości i głębokością stopnic od tych "wygodniejszych", ale ta różnica w wymiarach każdego stopnia, zwielokrotniona przez ich liczbę, daje znaczące oszczędności powierzchni na dole.
Jednak ten zysk przestrzenny okupiony jest, nomen omen, większym wysiłkiem podczas wchodzenia. Pokonanie wysokości prawie 3 metrów po stopniach o wysokości 19 cm przypomina już małą wspinaczkę, a schodzenie wymaga wzmożonej uwagi. Wielu architektów, balansując między przepisami a zdrowym rozsądkiem, uznaje 19 cm za absolutne maksimum wysokości stopnia w domu jednorodzinnym, chociaż przepisy techniczne dopuszczają nawet 19,5 cm. Każdy kolejny centymetr w górę od komfortowych 16-17 cm znacząco zwiększa nachylenie schodów.
Co oznaczają normalne i strome czyli jakie wysokie powinny być stopnie? "Normalne" stopnie to te, które mieszczą się w przedziale 16-17,5 cm wysokości, dające kąt nachylenia schodów w granicach 30-35 stopni. Pozwalają na swobodne, "ludzkie" wchodzenie. "Strome" stopnie to te bliżej górnej granicy dopuszczalnych norm, czyli 18-19 cm, co daje kąt nachylenia nawet powyżej 40 stopni. Pokonanie ich wymaga już znacznie więcej energii i uważać na każdym kroku. Decydując się na takie schody, faktycznie oszczędzamy miejsce na schody, ale musimy pogodzić się z mniejszym komfortem użytkowania.
Wymiary stopni wpływają nie tylko na sam bieg schodów, ale także na otwór w stropie. Im stromejsze schody (wyższy stopień, krótsza stopnica), tym krótszy rzut poziomy i tym samym potencjalnie krótszy otwór w stropie może wystarczyć, aby zapewnić minimalną wysokość wolną nad stopniami. Mniejszy otwór to więcej miejsca na piętrze, co jest często główną motywacją do wyboru bardziej stromych, a co za tym idzie, bardziej oszczędnych przestrzennie schodów. To błędne koło kompromisów – zyskujemy przestrzeń kosztem komfortu i bezpieczeństwa.
W praktyce projektowej, dąży się do znalezienia złotego środka. Zamiast robić schody "jeszcze większych" dla maksymalnego komfortu czy "bardzo strome" dla minimalnego zajmowanego miejsca, szuka się optymalnej liczby stopni dla danej wysokości kondygnacji (czyli tej optymalnej wysokości i głębokości stopnia), a następnie dopasowuje się ich kształt (prost, L, U, zabiegowe) do dostępnej przestrzeni na parterze i możliwości usytuowania otworu w stropie na piętrze. Często lepszym rozwiązaniem jest zrezygnowanie z części regału pod schodami czy delikatne przesunięcie drzwi na parterze, aby schody były wygodniejsze, niż codziennie zmagać się ze zbyt stromym biegiem.
Pamiętajmy też, że schody zabiegowe, aby były wygodne, wymagają specjalnego kształtowania stopnic w części zabiegowej – muszą być odpowiednio szerokie na linii kroku (około 30 cm od balustrady wewnętrznej), a jednocześnie nie mogą być zbyt wąskie przy słupku (minimum 10-12 cm). To sprawia, że powierzchnia zajmowana przez schody zabiegowe w obrębie zakrętu jest relatywnie duża w stosunku do liczby pokonywanych stopni w tym miejscu, ale pozwala zachować ciągłość wchodzenia bez niebezpiecznych zwężeń, które spotyka się w źle zaprojektowanych schodach "superszczędnych" na miejsce. Inwestycja w komfortowe stopnie to inwestycja w codzienne bezpieczeństwo i przyjemność użytkowania własnego domu, a przestrzeń którą zajmują jest tego częścią.